W środę, gdy weszłam do Parku miałam obolałe, spuchnięte i zmęczone stopy.
Niewiele myśląc - to był dosłownie impuls - zdjełam buty i skarpetki i zafundowałam moim stopom i sobie wspaniały spacer po usłanym stokrotkami trawniku. Było to mój pierwszy spacer boso w tym roku, stopy były bardziej wrażliwe. Mimo nierównego trawnika i zimnego podłoża spacer sprawił mi wielką przyjemność.
Poczułam ulgę, wolność. Dookoła śpiewały ptaki, pachniały kwitnące krzewy i drzewa. Napięcie zeszło z całego mojego ciała, poczułam się zrelaksowana. Zieleń i piękno otaczającej przyrody uspokoiła i wyciszyła mnie. Uziemiłam się i to było coś czego potrzebowałam. Dostałam zastrzyk energii na dalszą część dnia.
W stopach znajduje się 72 tys. zakończeń nerwowych, odpowiedzialnych za połączenia między najważniejszymi częściami ciała. Stopy są więc prawdziwymi przekaźnikami bodźców. Chodzenie boso – dzięki oddziaływaniu na końcówki nerwowe – jest naturalnym masażem stóp, wpływającym korzystnie na pracę organów wewnętrznych, a stymulacja ta odbywa się automatycznie. Naciskanie ciężarem całego ciała i gładzenie poszczególnych części i punktów (najlepiej gdy chodzimy po nierównej nawierzchni) poprawia ukrwienie, dzięki czemu do stóp dociera więcej tlenu i składników odżywczych.
Zachęcam Was abyście korzystali z darów natury i często chodzili boso bo
trawie, ziemi czy piasku. Wystarczy 10 minut. Zróbcie Sobie przerwę w
pracy, pójdźcie do parku, zrzućcie buty i chodźcie boso!
Więcej o chodzeniu boso:
http://refleksolozka.blogspot.com/2013/07/o-chodzeniu-boso.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz